wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 2

***
Magda
Po spokojnie przespanej nocy mogę stwierdzić, że mam wygodne łóżko. Kiedy się rozciągałam zorientowałam się, że nie ma Natalii. Wstałam i poszłam do kuchni zrobić sobie kawy. Wstawiając wodę zobaczyłam na stolę kartkę. Jest od Natalki: "Dostałam ważny telefon, musiałam wyjść wcześniej. Przepraszam :*". Spoko-pomyślałam. Zalałam kawę i postawiłam na stole. Wróciłam do sypialni, by przebrać się z piżamy w sukienkę, którą w prost uwielbiam. Dostałam ją od Marcela. Przeszłam do łazienki. Rozpuściłam swoje kręcone włosy, które miałam związane w lekki kucyk. Nie lubię ich. Nie dość, że się kręcą to jeszcze się puszą. Ale nie ważne. Zrobiłam sobie kłosa na boku. Podkreśliłam mocniej oczy, jak lubię i wróciłam do kuchni. Usiadłam przy stole i zastanawiając się nad swoim życiem popijałam kawę.
*Wyszłam do kiosku, który znajduje się na parterze bloku po gazetę. Nie było. To dobrze, nie lubię kolejek. kupiłam swój ulubiony magazyn i wróciłam na górę. Pod drzwiami spotkałam Tomka.
-Cześć, co tu robisz?-zapytałam.
-Siemka, przechodziłem i pomyślałem, że...-przerwał.
-Wejdziesz?-kiwnął głową na znak, że chce.
Otworzyłam drzwi i machnięciem ręki zaprosiłam go do salonu, a sama poszłam do kuchni.
-Chcesz coś do picia?
-Jak masz wodę, to wodę..
-Okey.
-Ładnie wyglądasz.-użył tego swojego oczarowującego uśmiechu.
-Dziękuje. Przepraszam, że cię wczoraj nie skojarzyłam, ale ja tak na prawdę to wiem co to Afromental, żeby nie było. Po prostu byłam rozdrażniona przez tę wyprowadzkę.
-Spoko, rozumiem. Ale też nie wymagam od ludzi tego, żeby każdy nas znał, to może być męczące.
*Tomek jest wspaniałym człowiek, bardzo dobrze czuję się w jego towarzystwie. Rozmawiamy już około 2 godziny, przy nim nie da się nie nudzić. Szczerze to myślałam, że będzie on inny od wszystkich ludzi, w końcu to gwiazda. Myliłam się.
-Skąd się sprowadziłaś?-zapytał.
-Z Pruszkowa.
-Pewnie chciałaś mieszkasz bliżej centrum?
-Rozstałam się z chłopakiem.. To znaczy nie teraz, wcześniej, ale nie wytrzymywałam psychicznie w tym mieszkaniu.
-Przykro mi.-zachciało mi się płakać, bo bardzo kochałam Marcela. Nie umiałam się powstrzymać i w jednej chwili wybuchłam płaczem.-Nie płacz maleńka.-Tomek przybliżył się i przytulił mnie jak dobry, wspierający przyjaciel chociaż znamy się dwa dni.-Czemu nie jesteście razem...? Przepraszam, że pytam.
-Zdradził mnie. A ja go tak bardzo kochałam... Nie mogłam już tam mieszkać, bo zawsze miałam przed oczami...ach... Nie chcę o tym już rozmawiać, chcę zapomnieć.
-Nie jest warty twoich łez.-powiedział i wyciągnął z kieszeni chusteczki.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się.-Pewnie wyglądam teraz okropnie... 
-Wcale nie.
-Idę do łazienki.-rzuciłam i szybkim spacerkiem znalazłam się przed lustrem. Miałam rozmazany tusz. Spodziewałam się tego. Zmyłam makijaż i pomalowałam na nowo. Muszę mieć podkreślone oczy. Jest dobrze, lepiej niż przed chwilą chociaż widać, że płakałam. Nienawidzę Marcela, a zarazem za nim tęsknię... Dziwne jest to uczucie. Czuję się teraz taka samotna. Wróciłam po cichu do salonu. Tomek stał przy oknie. Wpatrzony coś na ulicy. Nie usłyszał, że weszłam. Nie mogę się na niego napatrzeć. Tak strasznie przypomina mi Marcela. Skoro chcę o nim zapomnieć nie powinnam zaprzyjaźniać się z kimś kto jest do niego podobny, ale Tomson to wyjątek. Wyglądają podobnie, ale charaktery mają inne. Na pewno. Spojrzał na zegarek, który ma ręku i odkręcił się w moją stronę.
-Zaraz będę się zbierał. Mam próbę na koncert.
-Szkoda...
-Może przyjdziesz na koncert?-wyjął coś z kieszeni.-Trzymaj, dwie wejściówki za kulisy.
-Dzięki, na pewno przyjdę.-odpowiedziałam i wyszczerzyłam zęby.-Gdzie będzie?
-To ty nie wiesz gdzie będzie?!-zamotałam się.-Żartuje. W Hard Rock Cafe o 20.00 .
-Świetnie, będę.
-To do zobaczenia.-powiedział, pocałował mnie w policzek i wyszedł. Osłupiałam. Nic nie odpowiedziałam. Ej, to coś znaczyło czy nie? Może on tak do wszystkich przyjaciółek? Ale ja jestem jego przyjaciółką? Boże, teraz będę cały czas o tym myślała. Złapałam za telefon i zadzwoniłam do Natalii.
-Halo?
-Masz czas tak od 19 bądź 20?
-No nie za bardzo, ale jak to coś ważnego to spróbuje to przełożyć...
-Super...-powiedziałam jakby obrażona.
-Oj, przecież wiesz jak o u mnie jest. Mów o co chodzi.
-No bo był dziś u mnie Tomson...
-...co? Co robiliście?-przerwała mi.
-Rozmawialiśmy tylko. Zaprosił nas na koncert Afromental dzisiaj i to nawet za kulisy. Poznasz tego swojego Łoza.
-Aaaaa!-wywrzeszczała mi uradowana do słuchawki.-No to musi mi się udać przyjść, będę do ciebie dzwoniła.
-Okej, to ja zaczynam się szykować. Poczekaj. Obydwie zakładamy sukienki?
-Taak. To do zobaczenia, pa miśku.-zaśmiałam się.
-Papa miśku.
Rzuciłam telefon na łóżko i otworzyłam szafę. Zaczęłam przeglądać swoje sukienki. Na pewno nie pójdę w tej, którą mam na sobie. Muszę przecież założyć coś innego... Chyba czas wybrać się na zakupy... Tutaj nie mam nic ciekawego.
*Pojechałam do Złotych Tarasów. Wybrałam tę galerię, bo ją uwielbiam, ale mam nadzieje, że nie spotkam tu Tomka. A może tych prób nie mają w HRC, tylko gdzie indziej. Dobrze by było. Poszłam szybko do swojego ulubionego sklepu z ciuchami. Weszłam do środka i zaczęłam poszukiwania odpowiedniej sukienki. Przejrzałam chyba wszystkie, kiedy jakaś pracownica przyniosła nową dostawę, tam znalazłam sukienkę, która musi być moja i to jeszcze mojego ulubionego koloru. Szybko znalazłam swój rozmiar i poszłam przymierzyć. Leży idealnie i jest śliczna. Bez wahania ją kupiłam. Kiedy chciałam wychodzić przed sklepem zobaczyłam Tomsona z Łozem. Tak, jeszcze tego mi brakowało. Zawsze jak czegoś nie chcę to i tak to się dzieje. Schowałam się za jedną półką z butami. Doznałam szoku...
***
Tomson
-Wojtek, chodź. Zajdziemy tutaj.
-A po co ci wchodzić do sklepu z damskimi ciuszkami?
-Wydawało mi się, że widziałam Magdę...
-Tą, którą zaprosiłeś dziś na koncert?
-Tak, dokładnie.-chciałem wejść do środka, ale Łozo złapał mnie za ramię.
-Stary, masz wspaniałą dziewczynę, w co ty się pakujesz?
-I tak nie zrozumiesz... Ale w ogóle o co ci chodzi? Nie mam zamiaru z nią sypiać. To moja przyjaciółka.
-Przyjaciółka, o której ciągle nawijasz...
-Cicho bądź. Idziesz ze mną czy..?
-Idę kupić to po co tu przyszliśmy.
-Dobra, spotkamy się przy wyjściu.
-Dzięki...-rzucił i poszedł przed siebie.
Wszedłem do sklepu, bo chciałem zobaczyć Magdę. Im dalej byłem tym malała nadzieja, że to była ona. Doszedłem do butów. Myślałem, że tam jej nie ma, ale była. Stanąłem za nią i chciałem zakryć jej oczy. Nagle ona się schyliła, a ja dostałem z liścia w policzek od dziewczyny, która stała na przeciwko niej. Aż się zachwiałem za pewne teraz mam czerwony policzek.
-O Boże, Tomson? Przepraszam bardzo...!-wykrzyknęła laska, od której dostałem. Podeszła do mnie i zaczęła mnie masować. Spojrzałem na nią ze zdziwieniem i się odsunąłem. Zaraz wykrzyknęła wrzaskiem z bólu, bo od tyłu zaszła ją Magda i pociągnęła ją za włosy. Minęła ją szybkim krokiem łapiąc mnie za rękę i wybiegliśmy ze sklepu.
-Co to było?-zapytałem.
-Zaraz ci powiem. Wyjdźmy z galerii.
*-Przepraszam cię, że dostałeś. Nie wiedziałam, że stoisz za mną.-powiedziała Magda.
-Nie przepraszaj... Jak byś wiedziała, że jestem za tobą to nic by to nie zmieniło.
-No...prawda... I tak przepraszam.
-Kto to był?
-Martyna...Marcel mnie z nią zdradził. Pokłóciłyśmy się... Nie gadajmy o tym.-kiwnąłem głową.-Ja spadam. Widzimy się na koncercie.
-Poczekaj, przedstawię cię Łozowi.
-Na koncercie, teraz na prawdę muszę iść.- chciała pocałować mnie w policzek, ale ja przesunąłem głowę i pocałowała mnie w usta.
-Magda, nie mogę przestać o tobie myśleć, chyba się w tobie zakochałem.
-Ja też.-ucieszyłem się. Pocałowałem ją namiętnie...
...nie gadajmy o tym. Tomek?
-Tak? Co?
-Czy ty mnie słuchasz?-zapytała śmiejąc się.
-Tak, tak.
-Ja lecę, widzimy się wieczorem.
-Poczekaj, zaraz będzie tu Wojtek, to się poznacie.
-Wiesz...na prawdę się śpieszę, na koncercie go poznam.-pocałowała mnie w policzek i poszła machając jeszcze ręką na pożegnanie. A mogłem przesunąć głowę... Nie zrobiłem tego.... Nagle poczułem na ramieniu rękę, odwróciłem się i zobaczyłem Łoza.
-Już się z nią całujesz?-zapytał oburzony.
-Przestań, to był przyjacielski buziak w policzek. I w ogóle to ona mnie pocałowała. Nie mów nic Justynie, wiesz jak ona zareaguje.
-Nie wiem, nie wiem... Dobra, jesteś moim kumplem, nie powiem. Ale obiecaj, że nie zrobisz jej krzywdy?
-Obiecuje-powiedziałem uśmiechając się.
Czemu on tak się o nią boi? Nie rozumiem.
-Chodźmy na tę próbę, chłopaki czekają.

2 komentarze: