wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 1

 ***
Magda
-Natalia, weźmiesz ze mną to pudło?-zapytałam wskazując palcem na wielki karton pełen moich rzeczy.
-Jasne.-złapałyśmy go z dwóch stron i wniosłyśmy na pierwsze piętro.-Uff... Dobrze, że jednak nie kupiłaś sobie mieszkania jeszcze wyżej.
-No widzisz? A ty się upierałaś żebym kupiła na ostatnim piętrze.
-Pf... Ile jeszcze jest tych kartonów?-rzuciła schodząc po schodach do samochodu.
-Dwa chyba.
-To dobrze... Zmęczona już jestem.
-Ja tak samo. No patrz. Trzy... Ale za to są małe.-wyszczerzyłam zęby mówiąc.
-Dobra, weźmy to na raz. Ja ten największy, a ty dwa pozostałe.-szybko złapała swój karton i biegiem wskoczyła do bloku.
-No wiesz?!-krzyknęłam za nią.
Wyjęłam dwa pudełka i zamknęłam bagażnik. Postawiłam jedno na drugie, bo inaczej było mi nie wygodnie. Chociaż szczerze powiem, że teraz też nie mam się z czego cieszyć. Pudełka zasłaniały mi cały widok. Jak ja wejdę po schodach?
-Natalia?!-krzyknęłam, ale ona nie odpowiedziała. Za pewne nie usłyszała. Nie będę się darła. Dam radę. Wierzę w siebie. Doszłam do schodów. Przejechałam stopą po podłodze znajdując pierwszy.
-Może pomóc?-usłyszałam głos jakiegoś mężczyzny.
-Przydało by się.-zaśmiał się i chciał wziąć ode mnie obydwa pudełka, ale nie chciałam wykorzystywać obcego człowieka, więc jedno zatrzymałam przy sobie.-Z jednym dam sobie radę.-wziął więc ode mnie karton z samej góry, kiedy miałam odsłonięty widok mogłam go swobodnie zobaczyć. Bardzo przystojny ten pan...
-Okey, to gdzie to niesiemy?-zapytał.
-Na pierwsze piętro. Mieszkanie numer 8. Przepraszam...?-zapytałam idąc z facetem po schodach.-Czy my się przypadkiem nie znamy?
-Nie, raczej nie, czemu?
-Skądś pana kojarzę.-zaśmiał się.
-Możliwe.-rzuciłam niezrozumiałą minkę w jego stronę, ale nie doczekałam się wyjaśnienia.
-Co pan tu robi?
-Mieszkam. Piętro wyżej, a dosłownie nad panią.
-O na prawdę? 
-Tak.-uśmiechnął się. Ma bardzo piękny uśmiech. Również się uśmiechnęłam.
-To tutaj.-drzwi były uchylone, bo Natalia już zaczęła robić rozeznanie. Postawiłam swoje pudełko na podłodze, a na nim, to które on trzymał. Właśnie 'on'. Jak on na imię..?
-Przepraszam, że się nie przedstawiłem. Tomek jestem.-czy on przypadkiem nie czyta mi w myślach?
-Magda, miło mi. Dzięki za pomoc. Wejdziesz może na jakąś herbatę, kawę?-w tej chwili wyjrzała Natalia.
-Oo, Magda. Chwilę mnie nie było, a ty już podrywasz?
-Przestań.-powiedziałam śmiejąc się.-Poznajcie się, Natalia Tomek, Tomek Natalia.-podali sobie ręce.
-A co do herbaty to może innym razem, muszę iść.-powiedział cofając się.-To do zobaczenia. Cześć.-odkręcił się i wpadł w barierkę.
Nie mogłyśmy powstrzymać śmiechu. Ale nie ukrywałyśmy tego, bo on również się śmiał. Zbiegł szybko po schodach na dół. Wniosłyśmy dwa ostatnie pudełka do domu. Natalka od razu zabrała mnie na przesłuchanie.
-Magda...Szczęściaro.
-Co? Pomógł mi tylko pudełka wnieść.
-No nie widziałaś jak na ciebie patrzył?
-Przestań. Wydawało ci się.
-Na pewno nie. W ogóle to ci zazdroszczę. Fajnie jakbyście zostali parą...
-...od razu parą-przerwałam jej.-Pierwszy raz faceta na oczy widziałam, a ty już z nas parę robisz. Proszę cię, zostawmy ten temat w spokoju. Pomożesz mi pudła rozpakować.
-Pomogę.-odpowiedziała idąc ze mną do salonu, gdzie miałam wszystkie kartony.-Ale Magda, tak serio, nie chciałabyś być z kimś takim?
-No wiesz... Przystojny to on jest, ale... Co masz na myśli 'kimś takim', co?
-Jak to co? Z piosenkarzem.-zrobiłam wielkie oczy.-Nie mów mi, że nie poznałaś...-kiwnęłam głową na znak, że nie.-W jakim ty świecie żyjesz? To przecież Tomson z Afromental.
-Ten Tomson? Kurde... Wiedziałam, że go skądś kojarzę... O Boże... A jeżeli ja na prawdę mu się spodobałam. Wyobrażasz to sobie? I on jeszcze mieszka piętro wyżej.
-Tutaaj? Jestem w siódmym niebie. Ej, a pamiętasz, nawet nie dawno byłyśmy na ich koncercie.
-Wiem właśnie. Haha, marzenie... Jak za niego wyjdę to będziesz druhną?
-Jasne, że tak.-zaczęłyśmy się śmiać.-A ja wyjdę za Łoza, co ty na to?
-Jestem za.
-Ale wiesz, mogłabyś sobie znaleźć jakiegoś faceta, od dawna jesteś sama.
-To nie takie łatwe. Dobra. Muszę tu ogarnąć. Potem jeszcze oblejemy mój nowy dom.
-Może zrobisz jakąś parapetówkę?
-Może... Ale nie dzisiaj. Dziś tylko ja, ty, nowe mieszkanie i wino. Parapetówa kiedy indziej.
-Okey. Czyli jak ktoś przyjdzie to nikogo nie wpuszczamy?
-Dokładnie, piąteczka! Czekaj.. Hm.. W którymś pudle mam wino.-spojrzała na mnie zdziwiona.-No co?
-Nic, kompletnie nic.
-O, mam.
-Fajnie... Nawet się cieszę, że dzisiaj będziemy tylko we dwie. Potrzeba nam takiej rozmowy o facetach i w ogóle.-mówiła, kiedy ja otwierałam wino. Nalałam do dwóch kieliszków i siadłam przy Natalii podając jej jeden.
-Ja też, przez tą twoją pracę mniej się widzimy... Twoje wyjazdy za granice są męczące. Kiedyś umiałyśmy przegadywać całą noc, a potem jeszcze cały dzień.
-Pamiętam. Stare, dobre czasy.-uśmiechnęła się.
-Na co ci to? Nie dostajesz tam jakieś wysokiej pensji.
-Przepraszam, ale...nie zrozumiesz.
-Dzięki, myślałam, że jestem twoją przyjaciółką.
-Jesteś, ale to trudne. Proszę, nie gadajmy o tym.-spojrzała na mnie wyczekująco.-Nie chcę psuć atmosfery.
-Dzisiaj babskie oblewanie mojego mieszkania. Żadnych facetów.-przytuliłyśmy się.-Przenocujesz u mnie?
-Em...-wyciągnęła telefon i coś zaczęło sprawdzać, posmutniała.
-Dobra, jak nie to nie.-odłożyła telefon.
-Dzisiaj mogę.-ucieszyła się.
Zaczęłyśmy rozpakowywać moje rzeczy, zajęło nam to 3 godziny. W końcu gdy mogłyśmy odsapnąć ułożyłyśmy się na moim wielkim łóżku i zaczęłyśmy się wygłupiać. Nie spodziewanie w całym mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka.
-Kto to?-zapytała Natalia.
-Skąd mam wiedzieć?-wstałam chcąc otworzyć tajemniczemu gościowi.
-Nie idź, udawajmy, że nikogo nie ma w domu. Miałyśmy być same.-szepnęła.
-Nie wpuszczę nikogo, zobaczę tylko kto to.
***
Tomson
Odkąd spotkałem Magdę, cały czas o niej myślę. 
-Tomek, przyniesiesz mi coś do picia?
-Jasne.-wyszedłem do kuchni, wyciągnąłem szklankę i nalałem soku. Głowa mnie boli od tego wszystkiego. Oparłem się o szafkę i spuściłem głowę. Zrobiłem trzy głębokie wdechy.
-Idziesz?
-Tak, tak.
Ależ ona nie cierpliwa... Wziąłem szklankę strącając przy tym karton z sokiem, który w przedziwny sposób się roztrzaskał. W kuchni szybkim tempem znalazła się Justyna. Zaczęła się ze mnie śmiać. Posprzątaliśmy podłogę i siedliśmy przy stole.
-Co ty dzisiaj taki roztrzęsiony?
-Nie mam pojęcia. Głowa mnie boli... Pójdę się chyba trochę przewietrzyć.
-No dobra.
Założyłem na głowę full capa i wyszedłem z mieszkania. Zszedłem na piętro niżej i stanąłem przed drzwi Magdy. Postałem chwilę zastanawiając się czy warto próbować. Odsunąłem się i oparłem o ścianę. Co prawda i tak nie jestem czysty w stosunku do Justyny, zdradziłem ją już samymi myślami o innej kobiecie. Pamiętam jak kiedyś mi powiedziała, że to też jest pewien rodzaj zdrady. To, że teraz się spotkam z Magdą nie znaczy, że od razu coś między nami będzie... Będziemy przyjaciółmi. Wstałem i zadzwoniłem dzwonkiem. Muszę ją zobaczyć. Poczekałem chwilę i zaraz otworzyły się drzwi, zza których wyjrzała ona.
-Cześć...-rzuciłem.
-Hej, coś się stało?
-Mogę wejść, pogadamy?
-Em... Nie mogę.
-A.. Przepraszam, że zawracam głowę..-odpowiedziałem cofając się.-To ja już idę.-zszedłem na dół.
Po co ja tam poszedłem, tylko się upokorzyłem. Pewnie jest u niej chłopak. Wyszedłem na dwór, przewietrzyłem się i wróciłem do Justyny.
-Już jesteś?-zapytała.
-Jak widać.-siadłem obok niej na kanapie i pocałowałem w usta.
***
Magda
Za drzwiami zobaczyłam Tomsona. Nie spodziewałam się go.
-Cześć...-rzucił.
-Hej, coś się stało?-zapytałam.
-Mogę wejść, pogadamy?
-Em... Nie mogę.
-A.. Przepraszam, że zawracam głowę..-odpowiedział cofając się.-To ja już idę.-zszedł szybko na dół.
-Dzisiaj nie mogę.-powiedziałam cicho.-Kurde, nigdy mi nic nie wychodzi.
Wróciłam do sypialni i rzuciłam się na łóżko obok Natalii głową w poduszkę.
-Kto to był?
-Tomson.
-Tomson?
-Tak, dobrze słyszałaś.
-Weź twarz z tej poduszki, słabo cię słyszę.-odkręciłam się tak, że teraz leżę na plecach.-Czemu jesteś smutna?
-Chciał ze mną pogadać. Powiedziałam, że nie mogę, a on zrozumiał, że w ogóle nie mogę. A mi chodziło o to, że teraz, nie.? Załamka...
-Ups...
-Smuteg... Nie chcę mi się już gadać, idę spać... Foch na samą siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz