środa, 11 grudnia 2013

Rozdział 3

***
Magda
Szybko wróciłam do domu. Przebrałam się w swój nowy zakup i weszłam do łazienki. Miałam na głowie rozczochranego kłosa. Coś trzeba z tym zrobić. Rozpuściłam włosy. Nie chciałam ich rozczesywać, bo wtedy zrobił by się straszny pusz i na dodatek loki, które na prawdę zaczynam lubić znikną. Przygładziłam na górze grzebieniem... Nie... Zrobiłam sobie wysokiego, <jak ja to nazywam> niedbałego koczka. Gdzie nie gdzie wychodziły mi małe loki. Poprawiłam oczy i wychodząc do pokoju usłyszałam dźwięk wydawany przez mój telefon, kiedy dostanę smsa. Spojrzałam na wyświetlacz.. Tak jak myślałam, od Natalii. Domyślam się, że nie przyjdzie... Zawsze jak chce mi coś smutne oznajmić to zawsze najpierw pisze wiadomość. Posmutniała odczytałam: "Przepraszam, ale mogę wyjść z pracy dopiero o 19:30. Spotkamy się w trakcie koncertu, co ty na to? Nie mogę rozmawiać, mam zaraz spotkanie." Czyli nie myliłam się w 25 procentach. Odpisałam, że się zgadzam i zaraz podrzucę jej wejściówkę razem z wejściem za kulisy. 
*Wsiadłam w samochód i pojechałam pod blok Natalii. Wpisałam kod i idąc pod jej mieszkanie wygrzebałam zapasowe kluczyki, które mi dała. Ja mam jej, ona ma moje. Weszłam do mieszkania i położyłam bilet na stole w kuchni. "Jakby co, bilet leży w kuchni. Tam jest napisane gdzie koncert."-napisałam jej w wiadomości. Zamknęłam drzwi i wybrałam się w drogę do Hard Rock Cafe.
*Chciałam wejść do klubu, ale zaczął mi dzwonić telefon, więc cofnęłam się, żebym mogła normalnie porozmawiać. Dzwoniła Natalia, oznajmiając mi, że właśnie wyszła z biura i jedzie do domu. Więc tutaj będzie za pewne za godzinę. Wróciłam do wejścia. Dałam wejściówkę ochroniarzowi, który ją przerwał i oddał. Weszłam do środka klubu. Nie liczę, że stanę w pierwszym rzędzie. Tyle tu dziewczyn z bluzkami Afro Gang. Nie będę się im wpychać. Usiadłam z tyłu przy stole. Zaraz na scenie pojawili się chłopaki. Dziwnie się poczułam. Jakbym była szaleńczo w nich zakochania... Już przy pierwszej piosence czułam, że nie uda mi się przesiedzieć tutaj całej godziny. Wstałam i zaczęłam skakać jak inne dziewczyny. Jaram się każdym słowem, które usłyszałam z ich ust, chociaż znam tylko Tomka. Przyciągają do siebie... I to bardzo.
*Tak jak się spodziewałam po dopiero po godzinie spotkałam się z Natalią. Kiedy tańczyłam roześmiana podeszła do mnie i wyciągnęła z tłumu. Musiałyśmy sobie krzyczeć do uszu, bo nic nie było słuchać oprócz świetnej muzyki Afromental.
-Czemu nie odbierałaś?-zapytała.
-Dziwisz się? Nic nie słyszałam. Dobrze, że jesteś. Zaraz koniec, więc chodź się bawić.-dorzuciłam i wróciłyśmy w tłum. Koncert trwał jeszcze co prawda 15 minut, ale Natalia jest równie zadowolona jak ja. Muzyka ucichła, a chłopaków usadzili przy jednym długim stole. Nie podchodziłyśmy do nich, bo wiedziałyśmy, że czeka nas spotkanie sam na sam. 
-Szkoda, że nie byłaś na całym koncercie.-powiedziałam do Natalki.-Było super.
-Nie wątpię. Ale nie ważne, na pewno zaliczymy jeszcze nie jeden koncert. Teraz najważniejsze, że idziemy za kulisy.-zapiszczała z radości, a ja się zaśmiałam.
-Nie zachowuj się jak nastolatka...
-Ej... Nie postarzaj nas. 21 lat to wciąż okres młodzieńczy, czyli jesteśmy nastolatkami.
-No dobra... A w ogóle to co mamy teraz robić? Chłopaki raczej sami po nas nie przyjdą.
-Nie mam pojęcia... Chodź się trochę pokręcimy, nie wiadomo ile to może potrwać.-odpowiedziała i ruszyłyśmy na spacer po klubie.-Wiesz co ci powiem... Łozo to ciacho, ale bardziej przykuł moją uwagę jeden z perkusistą.
-Domyślam się nawet który.... Czekaj, jak na niego mówią? ... Dziam..?
-Dziamas raczej.-zaśmiała się.-Tak on. Czyż on nie jest cudowny?-zrobiła słodkie oczy, które zniknęły kiedy usłyszałyśmy za sobą przyjemny głos jakiegoś mężczyzny. 
-O mnie mowa?-zapytał. Obie odwróciłyśmy się szybko na pięcie. Ja nie wiedziałam co powiedzieć. Natalia jednak jest ta śmielsza i od razu zaczęła działać.
-Tak o tobie.
-O jak miło, przejdziemy się?
-Jasne, że tak.-odpowiedziała łapiąc go za rękę i zaczęli kierować się do tyłu.
-To ja...się tu pokręcę...-powiedziałam, ale chyba mnie nie usłyszeli.-To się zdzwonimy, Nat!-krzyknęłam. Na co ona tylko machnęła ręką. Super. Zostawiła mnie samą. Gdzie są te kulisy? Cofnę się do miejsca, gdzie siedzieli chłopcy. Może znajdę tam Tomsona... Wróciłam tam, ale nie było nikogo po za fankami zespołu. Wyciągnęłam bilet z kieszeni i zaczęłam się mu przyglądać. Nagle podszedł do mnie jakiś obcy facet i zapytał:
-Co pani tu robi?-zamotałam się.-Skoro ma pani wejściówkę, to musi pani iść do tamtych drzwi, tam są kulisy.
-Dziękuje bardzo.-odparłam i ruszyłam do miejsca, które mi wskazał. Zapukałam i otworzyłam drzwi. Kręci się tu dużo ludzi. Druga, prywatna impreza. Nie wiem dlaczego, ale mi mnie to wygląda jakby przy scenie było zombie, a normalni ludzie ukrywają się za tymi drzwiami. Weszłam. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Natalia z Dziamasem, którzy piją drinki przy barze. Podeszłam do nich. Cały czas się śmieją.
-Widzieliście Tomsona?-zapytałam.
-Ta..
-Przepraszam, poczekaj.-przerwała Dziamasowi Natalka.-Magda to Grzesiek, Grzesiek Magda. 
-Jeżeli jesteś tą Magdą, o której myślę, to on cię szuka właśnie.. Ostatnio go widziałem jak stąd wychodził do dziewczyn.-powiedział Grzesiek.
-Do zombie.-szepnęłam.
-Co?-zapytał.
-Nie nic, dzięki.-rzuciłam i odeszłam od nich. Poszłam do drzwi dzielących...wiecie co. Złapałam za klamkę, otworzyłam i ujrzałam przed sobą Tomka.
-Cześć, myślałam, że już nie przyjdziesz...-powiedział.
-Jestem tutaj od początku koncertu.-powiedziałam uśmiechając się.-Wejdziesz?-zapytałam bezmyślnie po czym oboje zaczęliśmy się śmiać.
-Z chęcią. Napijesz się czegoś?
-Nie dzięki.
-Dobra to chodź sobie usiądziemy.-objął mnie ręką przez ramię, a mi zrobiło się gorąco w środku.-Ślicznie wyglądasz.-dopowiedział.
-Dziękuje, ty też.-zaśmiał się.
-Dzięki.-odpowiedział siadając na kanapie.
-Świetny występ. Za każdym razem co raz lepszy.
-Czyli byłaś nie pierwszy?
-Z Natalią byłyśmy już dwa razy. Nie mieliśmy okazji się bliżej poznać.
-Szkoda.-dodał i znowu oczarował mnie swoim uśmiechem.-Dasz mi swój numer telefonu? Może się gdzieś jeszcze umówimy. Chcę być z tobą w kontakcie.
-Co prawda daleko do siebie nie mamy, żeby się umawiać przez telefon, ale tak.-wyciągnęłam komórkę i podałam mu swój numer.
Nasza rozmowa nie trwała zbyt długo, ponieważ ktoś nam ją przerwał i nie mogliśmy jej dokończyć.
Nagle ktoś do nas podszedł i nie zwracałam na to uwagę, bo nie wydawało mi się to dziwne, byłam zapatrzona w Tomsona. Nie zdążyłam spojrzeć na twarz tej osoby, kiedy...
-Magda?-uniosłam głowę w górę i wstałam z wrażenia.
-Marcel? Co ty tutaj robisz?
-Pracuje.
-Pracujesz?-powtórzyłam pytająco.
-No tak, tu...-wskazał ręką, w której trzymał drinka, na na klub. Spojrzałam na Tomka, który w jeden chwili wstał.
-To ten Marcel?-rzucił oschło Tomek patrząc na mnie.
-Tak... Ale spokojnie.-dodałam widząc nagłą zmianę w humorze Tomsona.-Przejdziemy się?-zapytałam Marcela.
-Jasne.-przeszłam z nim kawałek, ale w końcu odwróciłam głowę i dodałam do zdziwionego Tomka:
-Odezwę się.
-Wyjdziemy z klubu?-zapytał Marcel.-Będziemy mogli w ciszy porozmawiać.
-Jasne.
*-Dawno się nie widzieliśmy.-powiedział.
-Wiem... 
-Stęskniłem się.-ja też, ale nie chciałam mu tego powiedzieć, bo zaraz wciąż pamiętam co mi zrobił.-Nie wybaczyłaś mi?
-Nie... Ty byś mi wybaczył?
-Przepraszam... To było jednorazowa wpadka... Nigdy wcześniej cię z nikim nie zdradziłem.-złapał mnie za ramiona.-Magda, ja cię wciąż kocham!-powiedział i pocałował mnie w usta.
-Też się stęskniłam.-przytuliłam go mocno kładąc głowę na jego ramieniu.-Też cię kocham, Marcel.-kilka łez spłynęło mi po policzku.
-To dlaczego płaczesz?
-Jestem szczęśliwa.-spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.-Znowu razem?
-Na zawsze.-odpowiedział i znowu mnie pocałował. Nagle mój telefon zaczął się odzywać, odciągnęłam się od Marcela i wyciągnęłam go z torebki. Tomson dzwoni. Rozłączyłam się przy okazji wyłączając całkiem telefon. Schowałam go z powrotem i uśmiechnęłam się.
-Idziemy do mnie?-zapytałam.
***
Tomson
Nie odbiera. Jak mogłem ją z nim puścić... Podszedłem do baru, gdzie siedzi Grzesiek z jakąś laską.
-Znalazłeś Magdę?-zapytał.
-Tak.
-A gdzie jest?
-Wyszła z innym...
-A to dlatego taki smutny jesteś. Wrzuć na luz, patrz ile ładnych dziewczyn wkoło.
-Przestań. Widzę, że ty już skorzystałeś...
-A właśnie poznajcie się...
-My się już znamy.-przerwała mu dziewczyna.
-Na prawdę... Przepraszam, ale nie pamiętam..-powiedziałem.
-Spoko, jestem przyjaciółką Magdy, Natalia. Poznaliśmy się, kiedy pomagałeś Magdzie wnieść pudełka do mieszkania.
-Aaa. No tak, już pamiętam, przepraszam cię jeszcze raz...
-Nie przepraszaj, alkohol i te sprawy, rozumiem.-uśmiechnęła się, ale szybko zmieniła wyraz twarzy jakby coś jej się przypomniało.-Z jakim facetem wyszła Magda?
-Z ... Marcelem.
-Aa, no to dobrze, że z Marcelem. Chociaż go nie lubię.
-Jak to dobrze? Przecież on ją zdradził.
-To wy sobie rozmawiajcie, a ja idę do łazienki.-powiedział Dziamas.
-Ale widać, że ona go wciąż kocha. Na pewno jej wszystko wytłumaczył, teraz będą się długo godzili.
-Coś ci powiem...
-Tak?
-Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
-Wierzę, ja z Grześkiem to miłość to od pierwszego wejrzenia.
-No to dobrze...Bo chociaż znam Magdę od wczoraj to...no chyba się zakochałem. Cały czas o niej myślę... A teraz nawet poczułem się zazdrosny jak wyszła z innym... Zastanawiam się co teraz robią.
-Mówiłam jej, że ci się spodobała. Nie chciała wierzyć, myślałam, że też jej się podobasz... Wiesz co... Musimy pozbyć się tego kolesia.
-Pomożesz mi?
-Jasne.-zaczęła się zastanawiać co można zrobić.
Spojrzałem na drinka, którego zamówiłem wcześniej, kiedy usłyszałem <z drugiej strony niż siedziała Natalia> głos Justyny.
-Cześć, kochanie.-powiedziała i pocałowała mnie w policzek. Spojrzałem na zdziwioną Natalię. Szybko wstałem i zabrałem Justynę jak najdalej, aby nas nie było widać. Niestety zdążyłem usłyszeć:
-Właśnie widzę jak ją kochasz!
-Kto to był?-zapytała zaciekawiona Justyna, która też to usłyszała.
-Nowa dziewczyna Dziamasa, nawalona... Nie wiem co mówi.
-Ej... Bo jestem zazdrosna.-powiedziała uwodzicielsko i namiętnie pocałowała mnie w usta.

wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 2

***
Magda
Po spokojnie przespanej nocy mogę stwierdzić, że mam wygodne łóżko. Kiedy się rozciągałam zorientowałam się, że nie ma Natalii. Wstałam i poszłam do kuchni zrobić sobie kawy. Wstawiając wodę zobaczyłam na stolę kartkę. Jest od Natalki: "Dostałam ważny telefon, musiałam wyjść wcześniej. Przepraszam :*". Spoko-pomyślałam. Zalałam kawę i postawiłam na stole. Wróciłam do sypialni, by przebrać się z piżamy w sukienkę, którą w prost uwielbiam. Dostałam ją od Marcela. Przeszłam do łazienki. Rozpuściłam swoje kręcone włosy, które miałam związane w lekki kucyk. Nie lubię ich. Nie dość, że się kręcą to jeszcze się puszą. Ale nie ważne. Zrobiłam sobie kłosa na boku. Podkreśliłam mocniej oczy, jak lubię i wróciłam do kuchni. Usiadłam przy stole i zastanawiając się nad swoim życiem popijałam kawę.
*Wyszłam do kiosku, który znajduje się na parterze bloku po gazetę. Nie było. To dobrze, nie lubię kolejek. kupiłam swój ulubiony magazyn i wróciłam na górę. Pod drzwiami spotkałam Tomka.
-Cześć, co tu robisz?-zapytałam.
-Siemka, przechodziłem i pomyślałem, że...-przerwał.
-Wejdziesz?-kiwnął głową na znak, że chce.
Otworzyłam drzwi i machnięciem ręki zaprosiłam go do salonu, a sama poszłam do kuchni.
-Chcesz coś do picia?
-Jak masz wodę, to wodę..
-Okey.
-Ładnie wyglądasz.-użył tego swojego oczarowującego uśmiechu.
-Dziękuje. Przepraszam, że cię wczoraj nie skojarzyłam, ale ja tak na prawdę to wiem co to Afromental, żeby nie było. Po prostu byłam rozdrażniona przez tę wyprowadzkę.
-Spoko, rozumiem. Ale też nie wymagam od ludzi tego, żeby każdy nas znał, to może być męczące.
*Tomek jest wspaniałym człowiek, bardzo dobrze czuję się w jego towarzystwie. Rozmawiamy już około 2 godziny, przy nim nie da się nie nudzić. Szczerze to myślałam, że będzie on inny od wszystkich ludzi, w końcu to gwiazda. Myliłam się.
-Skąd się sprowadziłaś?-zapytał.
-Z Pruszkowa.
-Pewnie chciałaś mieszkasz bliżej centrum?
-Rozstałam się z chłopakiem.. To znaczy nie teraz, wcześniej, ale nie wytrzymywałam psychicznie w tym mieszkaniu.
-Przykro mi.-zachciało mi się płakać, bo bardzo kochałam Marcela. Nie umiałam się powstrzymać i w jednej chwili wybuchłam płaczem.-Nie płacz maleńka.-Tomek przybliżył się i przytulił mnie jak dobry, wspierający przyjaciel chociaż znamy się dwa dni.-Czemu nie jesteście razem...? Przepraszam, że pytam.
-Zdradził mnie. A ja go tak bardzo kochałam... Nie mogłam już tam mieszkać, bo zawsze miałam przed oczami...ach... Nie chcę o tym już rozmawiać, chcę zapomnieć.
-Nie jest warty twoich łez.-powiedział i wyciągnął z kieszeni chusteczki.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się.-Pewnie wyglądam teraz okropnie... 
-Wcale nie.
-Idę do łazienki.-rzuciłam i szybkim spacerkiem znalazłam się przed lustrem. Miałam rozmazany tusz. Spodziewałam się tego. Zmyłam makijaż i pomalowałam na nowo. Muszę mieć podkreślone oczy. Jest dobrze, lepiej niż przed chwilą chociaż widać, że płakałam. Nienawidzę Marcela, a zarazem za nim tęsknię... Dziwne jest to uczucie. Czuję się teraz taka samotna. Wróciłam po cichu do salonu. Tomek stał przy oknie. Wpatrzony coś na ulicy. Nie usłyszał, że weszłam. Nie mogę się na niego napatrzeć. Tak strasznie przypomina mi Marcela. Skoro chcę o nim zapomnieć nie powinnam zaprzyjaźniać się z kimś kto jest do niego podobny, ale Tomson to wyjątek. Wyglądają podobnie, ale charaktery mają inne. Na pewno. Spojrzał na zegarek, który ma ręku i odkręcił się w moją stronę.
-Zaraz będę się zbierał. Mam próbę na koncert.
-Szkoda...
-Może przyjdziesz na koncert?-wyjął coś z kieszeni.-Trzymaj, dwie wejściówki za kulisy.
-Dzięki, na pewno przyjdę.-odpowiedziałam i wyszczerzyłam zęby.-Gdzie będzie?
-To ty nie wiesz gdzie będzie?!-zamotałam się.-Żartuje. W Hard Rock Cafe o 20.00 .
-Świetnie, będę.
-To do zobaczenia.-powiedział, pocałował mnie w policzek i wyszedł. Osłupiałam. Nic nie odpowiedziałam. Ej, to coś znaczyło czy nie? Może on tak do wszystkich przyjaciółek? Ale ja jestem jego przyjaciółką? Boże, teraz będę cały czas o tym myślała. Złapałam za telefon i zadzwoniłam do Natalii.
-Halo?
-Masz czas tak od 19 bądź 20?
-No nie za bardzo, ale jak to coś ważnego to spróbuje to przełożyć...
-Super...-powiedziałam jakby obrażona.
-Oj, przecież wiesz jak o u mnie jest. Mów o co chodzi.
-No bo był dziś u mnie Tomson...
-...co? Co robiliście?-przerwała mi.
-Rozmawialiśmy tylko. Zaprosił nas na koncert Afromental dzisiaj i to nawet za kulisy. Poznasz tego swojego Łoza.
-Aaaaa!-wywrzeszczała mi uradowana do słuchawki.-No to musi mi się udać przyjść, będę do ciebie dzwoniła.
-Okej, to ja zaczynam się szykować. Poczekaj. Obydwie zakładamy sukienki?
-Taak. To do zobaczenia, pa miśku.-zaśmiałam się.
-Papa miśku.
Rzuciłam telefon na łóżko i otworzyłam szafę. Zaczęłam przeglądać swoje sukienki. Na pewno nie pójdę w tej, którą mam na sobie. Muszę przecież założyć coś innego... Chyba czas wybrać się na zakupy... Tutaj nie mam nic ciekawego.
*Pojechałam do Złotych Tarasów. Wybrałam tę galerię, bo ją uwielbiam, ale mam nadzieje, że nie spotkam tu Tomka. A może tych prób nie mają w HRC, tylko gdzie indziej. Dobrze by było. Poszłam szybko do swojego ulubionego sklepu z ciuchami. Weszłam do środka i zaczęłam poszukiwania odpowiedniej sukienki. Przejrzałam chyba wszystkie, kiedy jakaś pracownica przyniosła nową dostawę, tam znalazłam sukienkę, która musi być moja i to jeszcze mojego ulubionego koloru. Szybko znalazłam swój rozmiar i poszłam przymierzyć. Leży idealnie i jest śliczna. Bez wahania ją kupiłam. Kiedy chciałam wychodzić przed sklepem zobaczyłam Tomsona z Łozem. Tak, jeszcze tego mi brakowało. Zawsze jak czegoś nie chcę to i tak to się dzieje. Schowałam się za jedną półką z butami. Doznałam szoku...
***
Tomson
-Wojtek, chodź. Zajdziemy tutaj.
-A po co ci wchodzić do sklepu z damskimi ciuszkami?
-Wydawało mi się, że widziałam Magdę...
-Tą, którą zaprosiłeś dziś na koncert?
-Tak, dokładnie.-chciałem wejść do środka, ale Łozo złapał mnie za ramię.
-Stary, masz wspaniałą dziewczynę, w co ty się pakujesz?
-I tak nie zrozumiesz... Ale w ogóle o co ci chodzi? Nie mam zamiaru z nią sypiać. To moja przyjaciółka.
-Przyjaciółka, o której ciągle nawijasz...
-Cicho bądź. Idziesz ze mną czy..?
-Idę kupić to po co tu przyszliśmy.
-Dobra, spotkamy się przy wyjściu.
-Dzięki...-rzucił i poszedł przed siebie.
Wszedłem do sklepu, bo chciałem zobaczyć Magdę. Im dalej byłem tym malała nadzieja, że to była ona. Doszedłem do butów. Myślałem, że tam jej nie ma, ale była. Stanąłem za nią i chciałem zakryć jej oczy. Nagle ona się schyliła, a ja dostałem z liścia w policzek od dziewczyny, która stała na przeciwko niej. Aż się zachwiałem za pewne teraz mam czerwony policzek.
-O Boże, Tomson? Przepraszam bardzo...!-wykrzyknęła laska, od której dostałem. Podeszła do mnie i zaczęła mnie masować. Spojrzałem na nią ze zdziwieniem i się odsunąłem. Zaraz wykrzyknęła wrzaskiem z bólu, bo od tyłu zaszła ją Magda i pociągnęła ją za włosy. Minęła ją szybkim krokiem łapiąc mnie za rękę i wybiegliśmy ze sklepu.
-Co to było?-zapytałem.
-Zaraz ci powiem. Wyjdźmy z galerii.
*-Przepraszam cię, że dostałeś. Nie wiedziałam, że stoisz za mną.-powiedziała Magda.
-Nie przepraszaj... Jak byś wiedziała, że jestem za tobą to nic by to nie zmieniło.
-No...prawda... I tak przepraszam.
-Kto to był?
-Martyna...Marcel mnie z nią zdradził. Pokłóciłyśmy się... Nie gadajmy o tym.-kiwnąłem głową.-Ja spadam. Widzimy się na koncercie.
-Poczekaj, przedstawię cię Łozowi.
-Na koncercie, teraz na prawdę muszę iść.- chciała pocałować mnie w policzek, ale ja przesunąłem głowę i pocałowała mnie w usta.
-Magda, nie mogę przestać o tobie myśleć, chyba się w tobie zakochałem.
-Ja też.-ucieszyłem się. Pocałowałem ją namiętnie...
...nie gadajmy o tym. Tomek?
-Tak? Co?
-Czy ty mnie słuchasz?-zapytała śmiejąc się.
-Tak, tak.
-Ja lecę, widzimy się wieczorem.
-Poczekaj, zaraz będzie tu Wojtek, to się poznacie.
-Wiesz...na prawdę się śpieszę, na koncercie go poznam.-pocałowała mnie w policzek i poszła machając jeszcze ręką na pożegnanie. A mogłem przesunąć głowę... Nie zrobiłem tego.... Nagle poczułem na ramieniu rękę, odwróciłem się i zobaczyłem Łoza.
-Już się z nią całujesz?-zapytał oburzony.
-Przestań, to był przyjacielski buziak w policzek. I w ogóle to ona mnie pocałowała. Nie mów nic Justynie, wiesz jak ona zareaguje.
-Nie wiem, nie wiem... Dobra, jesteś moim kumplem, nie powiem. Ale obiecaj, że nie zrobisz jej krzywdy?
-Obiecuje-powiedziałem uśmiechając się.
Czemu on tak się o nią boi? Nie rozumiem.
-Chodźmy na tę próbę, chłopaki czekają.

Rozdział 1

 ***
Magda
-Natalia, weźmiesz ze mną to pudło?-zapytałam wskazując palcem na wielki karton pełen moich rzeczy.
-Jasne.-złapałyśmy go z dwóch stron i wniosłyśmy na pierwsze piętro.-Uff... Dobrze, że jednak nie kupiłaś sobie mieszkania jeszcze wyżej.
-No widzisz? A ty się upierałaś żebym kupiła na ostatnim piętrze.
-Pf... Ile jeszcze jest tych kartonów?-rzuciła schodząc po schodach do samochodu.
-Dwa chyba.
-To dobrze... Zmęczona już jestem.
-Ja tak samo. No patrz. Trzy... Ale za to są małe.-wyszczerzyłam zęby mówiąc.
-Dobra, weźmy to na raz. Ja ten największy, a ty dwa pozostałe.-szybko złapała swój karton i biegiem wskoczyła do bloku.
-No wiesz?!-krzyknęłam za nią.
Wyjęłam dwa pudełka i zamknęłam bagażnik. Postawiłam jedno na drugie, bo inaczej było mi nie wygodnie. Chociaż szczerze powiem, że teraz też nie mam się z czego cieszyć. Pudełka zasłaniały mi cały widok. Jak ja wejdę po schodach?
-Natalia?!-krzyknęłam, ale ona nie odpowiedziała. Za pewne nie usłyszała. Nie będę się darła. Dam radę. Wierzę w siebie. Doszłam do schodów. Przejechałam stopą po podłodze znajdując pierwszy.
-Może pomóc?-usłyszałam głos jakiegoś mężczyzny.
-Przydało by się.-zaśmiał się i chciał wziąć ode mnie obydwa pudełka, ale nie chciałam wykorzystywać obcego człowieka, więc jedno zatrzymałam przy sobie.-Z jednym dam sobie radę.-wziął więc ode mnie karton z samej góry, kiedy miałam odsłonięty widok mogłam go swobodnie zobaczyć. Bardzo przystojny ten pan...
-Okey, to gdzie to niesiemy?-zapytał.
-Na pierwsze piętro. Mieszkanie numer 8. Przepraszam...?-zapytałam idąc z facetem po schodach.-Czy my się przypadkiem nie znamy?
-Nie, raczej nie, czemu?
-Skądś pana kojarzę.-zaśmiał się.
-Możliwe.-rzuciłam niezrozumiałą minkę w jego stronę, ale nie doczekałam się wyjaśnienia.
-Co pan tu robi?
-Mieszkam. Piętro wyżej, a dosłownie nad panią.
-O na prawdę? 
-Tak.-uśmiechnął się. Ma bardzo piękny uśmiech. Również się uśmiechnęłam.
-To tutaj.-drzwi były uchylone, bo Natalia już zaczęła robić rozeznanie. Postawiłam swoje pudełko na podłodze, a na nim, to które on trzymał. Właśnie 'on'. Jak on na imię..?
-Przepraszam, że się nie przedstawiłem. Tomek jestem.-czy on przypadkiem nie czyta mi w myślach?
-Magda, miło mi. Dzięki za pomoc. Wejdziesz może na jakąś herbatę, kawę?-w tej chwili wyjrzała Natalia.
-Oo, Magda. Chwilę mnie nie było, a ty już podrywasz?
-Przestań.-powiedziałam śmiejąc się.-Poznajcie się, Natalia Tomek, Tomek Natalia.-podali sobie ręce.
-A co do herbaty to może innym razem, muszę iść.-powiedział cofając się.-To do zobaczenia. Cześć.-odkręcił się i wpadł w barierkę.
Nie mogłyśmy powstrzymać śmiechu. Ale nie ukrywałyśmy tego, bo on również się śmiał. Zbiegł szybko po schodach na dół. Wniosłyśmy dwa ostatnie pudełka do domu. Natalka od razu zabrała mnie na przesłuchanie.
-Magda...Szczęściaro.
-Co? Pomógł mi tylko pudełka wnieść.
-No nie widziałaś jak na ciebie patrzył?
-Przestań. Wydawało ci się.
-Na pewno nie. W ogóle to ci zazdroszczę. Fajnie jakbyście zostali parą...
-...od razu parą-przerwałam jej.-Pierwszy raz faceta na oczy widziałam, a ty już z nas parę robisz. Proszę cię, zostawmy ten temat w spokoju. Pomożesz mi pudła rozpakować.
-Pomogę.-odpowiedziała idąc ze mną do salonu, gdzie miałam wszystkie kartony.-Ale Magda, tak serio, nie chciałabyś być z kimś takim?
-No wiesz... Przystojny to on jest, ale... Co masz na myśli 'kimś takim', co?
-Jak to co? Z piosenkarzem.-zrobiłam wielkie oczy.-Nie mów mi, że nie poznałaś...-kiwnęłam głową na znak, że nie.-W jakim ty świecie żyjesz? To przecież Tomson z Afromental.
-Ten Tomson? Kurde... Wiedziałam, że go skądś kojarzę... O Boże... A jeżeli ja na prawdę mu się spodobałam. Wyobrażasz to sobie? I on jeszcze mieszka piętro wyżej.
-Tutaaj? Jestem w siódmym niebie. Ej, a pamiętasz, nawet nie dawno byłyśmy na ich koncercie.
-Wiem właśnie. Haha, marzenie... Jak za niego wyjdę to będziesz druhną?
-Jasne, że tak.-zaczęłyśmy się śmiać.-A ja wyjdę za Łoza, co ty na to?
-Jestem za.
-Ale wiesz, mogłabyś sobie znaleźć jakiegoś faceta, od dawna jesteś sama.
-To nie takie łatwe. Dobra. Muszę tu ogarnąć. Potem jeszcze oblejemy mój nowy dom.
-Może zrobisz jakąś parapetówkę?
-Może... Ale nie dzisiaj. Dziś tylko ja, ty, nowe mieszkanie i wino. Parapetówa kiedy indziej.
-Okey. Czyli jak ktoś przyjdzie to nikogo nie wpuszczamy?
-Dokładnie, piąteczka! Czekaj.. Hm.. W którymś pudle mam wino.-spojrzała na mnie zdziwiona.-No co?
-Nic, kompletnie nic.
-O, mam.
-Fajnie... Nawet się cieszę, że dzisiaj będziemy tylko we dwie. Potrzeba nam takiej rozmowy o facetach i w ogóle.-mówiła, kiedy ja otwierałam wino. Nalałam do dwóch kieliszków i siadłam przy Natalii podając jej jeden.
-Ja też, przez tą twoją pracę mniej się widzimy... Twoje wyjazdy za granice są męczące. Kiedyś umiałyśmy przegadywać całą noc, a potem jeszcze cały dzień.
-Pamiętam. Stare, dobre czasy.-uśmiechnęła się.
-Na co ci to? Nie dostajesz tam jakieś wysokiej pensji.
-Przepraszam, ale...nie zrozumiesz.
-Dzięki, myślałam, że jestem twoją przyjaciółką.
-Jesteś, ale to trudne. Proszę, nie gadajmy o tym.-spojrzała na mnie wyczekująco.-Nie chcę psuć atmosfery.
-Dzisiaj babskie oblewanie mojego mieszkania. Żadnych facetów.-przytuliłyśmy się.-Przenocujesz u mnie?
-Em...-wyciągnęła telefon i coś zaczęło sprawdzać, posmutniała.
-Dobra, jak nie to nie.-odłożyła telefon.
-Dzisiaj mogę.-ucieszyła się.
Zaczęłyśmy rozpakowywać moje rzeczy, zajęło nam to 3 godziny. W końcu gdy mogłyśmy odsapnąć ułożyłyśmy się na moim wielkim łóżku i zaczęłyśmy się wygłupiać. Nie spodziewanie w całym mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka.
-Kto to?-zapytała Natalia.
-Skąd mam wiedzieć?-wstałam chcąc otworzyć tajemniczemu gościowi.
-Nie idź, udawajmy, że nikogo nie ma w domu. Miałyśmy być same.-szepnęła.
-Nie wpuszczę nikogo, zobaczę tylko kto to.
***
Tomson
Odkąd spotkałem Magdę, cały czas o niej myślę. 
-Tomek, przyniesiesz mi coś do picia?
-Jasne.-wyszedłem do kuchni, wyciągnąłem szklankę i nalałem soku. Głowa mnie boli od tego wszystkiego. Oparłem się o szafkę i spuściłem głowę. Zrobiłem trzy głębokie wdechy.
-Idziesz?
-Tak, tak.
Ależ ona nie cierpliwa... Wziąłem szklankę strącając przy tym karton z sokiem, który w przedziwny sposób się roztrzaskał. W kuchni szybkim tempem znalazła się Justyna. Zaczęła się ze mnie śmiać. Posprzątaliśmy podłogę i siedliśmy przy stole.
-Co ty dzisiaj taki roztrzęsiony?
-Nie mam pojęcia. Głowa mnie boli... Pójdę się chyba trochę przewietrzyć.
-No dobra.
Założyłem na głowę full capa i wyszedłem z mieszkania. Zszedłem na piętro niżej i stanąłem przed drzwi Magdy. Postałem chwilę zastanawiając się czy warto próbować. Odsunąłem się i oparłem o ścianę. Co prawda i tak nie jestem czysty w stosunku do Justyny, zdradziłem ją już samymi myślami o innej kobiecie. Pamiętam jak kiedyś mi powiedziała, że to też jest pewien rodzaj zdrady. To, że teraz się spotkam z Magdą nie znaczy, że od razu coś między nami będzie... Będziemy przyjaciółmi. Wstałem i zadzwoniłem dzwonkiem. Muszę ją zobaczyć. Poczekałem chwilę i zaraz otworzyły się drzwi, zza których wyjrzała ona.
-Cześć...-rzuciłem.
-Hej, coś się stało?
-Mogę wejść, pogadamy?
-Em... Nie mogę.
-A.. Przepraszam, że zawracam głowę..-odpowiedziałem cofając się.-To ja już idę.-zszedłem na dół.
Po co ja tam poszedłem, tylko się upokorzyłem. Pewnie jest u niej chłopak. Wyszedłem na dwór, przewietrzyłem się i wróciłem do Justyny.
-Już jesteś?-zapytała.
-Jak widać.-siadłem obok niej na kanapie i pocałowałem w usta.
***
Magda
Za drzwiami zobaczyłam Tomsona. Nie spodziewałam się go.
-Cześć...-rzucił.
-Hej, coś się stało?-zapytałam.
-Mogę wejść, pogadamy?
-Em... Nie mogę.
-A.. Przepraszam, że zawracam głowę..-odpowiedział cofając się.-To ja już idę.-zszedł szybko na dół.
-Dzisiaj nie mogę.-powiedziałam cicho.-Kurde, nigdy mi nic nie wychodzi.
Wróciłam do sypialni i rzuciłam się na łóżko obok Natalii głową w poduszkę.
-Kto to był?
-Tomson.
-Tomson?
-Tak, dobrze słyszałaś.
-Weź twarz z tej poduszki, słabo cię słyszę.-odkręciłam się tak, że teraz leżę na plecach.-Czemu jesteś smutna?
-Chciał ze mną pogadać. Powiedziałam, że nie mogę, a on zrozumiał, że w ogóle nie mogę. A mi chodziło o to, że teraz, nie.? Załamka...
-Ups...
-Smuteg... Nie chcę mi się już gadać, idę spać... Foch na samą siebie.

Wprowadzenie

Jestem adminką na stronie Jaram Się Afromental, jak Tomson koszykówką  ~ Madziek :)
Mój poprzedni blog Keep calm and love Afromental jest zablokowany, tzn. sama go zablokowałam, bo już mi się nie podobał. Źle to wyglądało. Pierwsze opowiadanie poszło mi chyba bardzo dobrze sądząc po waszych opiniach itp., ale drugi już nie spodobał mi się samej.
To zaczynam nowy rozdział :D
Nie będzie żadnego opisu, bo ja nie lubię czegoś takiego robić xD Wszystko samo wyjdzie w opowiadaniu :D Zdradzę tylko, że główna bohaterka ma na imię Magda, wiadomo :D